Główna » 2015 » Styczeń » 30 » Podróże małe i duże...
0:50 AM
Podróże małe i duże...

Jak nie zwariować w domu z dzieckiem? Recepta jest prosta jak najmniej czasu w nim przebywać:) Wiem, że mamy zimę, a latem jest zdecydowanie łatwiej, ale cóż taki mamy klimat;)

 

Z Lenką w pierwszą podróż wyruszyliśmy dość szybko, jedni powiedzą, że za szybko, ale Ja nie żałuję tej decyzji mimo, że laleczka miała niespełna 1,5 miesiąca… Był lipiec, więc urlop zaplanowaliśmy nad morzem, no bo gdzie by indziej, skoro mieszka tam moja mama, spakowaliśmy się po dach i ruszyliśmy, droga piękna, a Moje dziecko w ogóle nie zainteresowane i jakieś takie mało podniecone wyjazdem na wczasy. Ciągle tylko śpi, no dobra śpi i je, a że ja grzeczna słucham pani położnej, która dobitnie nakazała mi karmić dziecko na żądanie, co chwila krzyczę z tylnej kanapy na mojego nieświadomego męża „stój” wyciągam cyca i karmię księżniczkę, bo przecież to teraz nie moja pierś, a cysterna pełna mleka. Po 500 km i litrach wypitego mleka jesteśmy na miejscu, a dalej to tylko wczasing i plażing.

Tak! pojechałabym z tak małym dzieckiem raz jeszcze, teraz to dopiero są jaja, mamo pić, jeść, siku, kupę, mamo za gorąco, za zimno, mamo ja chce tu, nie chce w foteliku… itd. Itp.

„Najtrudniejszy pierwszy krok”, kiedy był już za nami, wycieczką tym dłuższym i tym krótszym nie było końca, Lena jest kilka razy do roku nad morzem, poza tym staramy się wybierać na weekendowe wypady gdzieś bliżej, był Karpacz, Szklarska, Kraków, byłoby ich pewnie jeszcze więcej, gdyby nie kasa, której wiecznie brak.

A tu taki mały przegląd, jak widać Lena zadowolona.

 

Ale, ale żeby nie było, że Pancia wozi się tylko autem z szoferem to pewnego pięknego dnia zaszyłam się w kuchni, zrobiłam mężowi obiadków na tydzień, spakowałam małą i ruszyłyśmy do babci Reni, 500 km pociągiem. Lena miała wtedy 20 miesięcy i była prze szczęśliwa, zwłaszcza torbą z wałówą, bo moje dziecko jest szczęśliwe i spokojne tylko wtedy kiedy je…

Także kochani rodzice, nie rezygnujcie z wyjazdów, nawet z małym dzieckiem, czasem weekend poza domem może być zbawienny, a podany przez kogoś obiad, może smakować sto razy lepiej jak ten który musicie zrobić sobie sami… Zycie nie kończy się wraz z pojawieniem się maluszka, wręcz przeciwnieJ

 

Pozdrawiam,

 

Wyświetleń: 466 | Dodał: Natalia | Rating: 0.0/0
Liczba wszystkich komentarzy: 2
avatar
0
1 kbalbinka • 11:51 PM, 01.30.2015
My byliśmy zmuszeni do podróżowania ze względu na wizyty u lekarzy. Najbliższych specjalistów mamy około 60 km od miejsca zamieszkania. Na takiej pierwszej prawdziwej wycieczce byliśmy, gdy Filip miał około trzech miesięcy, potem dwa razy byliśmy u rodzinki, a w te wakacje na pewno pojedziemy nad morze!
avatar
0
2 Natalia • 1:55 PM, 01.31.2015
Najważniejsze dla dziecka to uśmiechnięci rodzice, a nic tak nie ładuje akumulatorów ja wakacje:)
avatar